niedziela, 9 lutego 2014

to do list

Zastanawialiście się kiedyś jak bardzo nasze życie jest przewidywalne?
Rodzimy się, całe dzieciństwo robimy wszystko żeby dorosnąć, powoli dorastamy, aż w końcu -zanim zdążymy się zorientować- jesteśmy dorośli.
Każdego ranka się budzimy, przeżywamy dzień i idziemy spać.


(tak, to ten znany nam wszystkim plan na dziś)



Większość z nas ma mniej więcej ogarnięte co chce robić ( bądź ich ogarnięciem jest to, że nie maja pojęcia co chcą robić).

A co się dzieje z człowiekiem, który od wczesnych lat swojego dzieciństwa wie co będzie robić w życiu, walczy o to przez cały okres swojego nastoletniego życia, poświęca temu ile może: czasu, nadziei, sił (i pieniędzy) i w momencie kiedy wydaje mu się, że robi ogromny krok do przodu w spełnieniu swoich marzeń nagle okazuje się, że to początek końca tego co sobie zaplanował?
Jak można się po tym pozbierać?

Nie wiem. Wiem tylko, że to ja jestem tą osobą.
I wiem, że Bóg nigdy nie da nam większego ciężaru, niż jesteśmy w stanie udźwignąć.

JestemJakaśInna
(?)